PJ Harvey kończy 50 lat

PJ Harvey
Nie udziela zbyt wielu wywiadów. Instagrama aktualizuje rzadko, nigdy nie publikuje prywatnych zdjęć. Przy każdej płycie wymyśla się na nowo, ale przekonuje, że w każdym wcieleniu jest stuprocentowo sobą. Jako jedyna artystka w historii została nagrodzona statuetką Mercury dwa razy. Polly Jean Harvey, jedna z najoryginalniejszych artystek ostatniego trzydziestolecia, kończy właśnie 50 lat.Miłością do muzyki zarazili ją rodzice. Wychowała się na owczej farmie w Corscombe, w hrabstwie Dorset. Ojciec, z zawodu kamieniarz i matka, rzeźbiarka, kochali bluesa, jazz i rocka. Małą Polly zabierali na jam sessions, od dziecka puszczali jej swoje ulubione płyty. W ich domu często bywał przyjaciel rodziny, Ian Stewart – jeden z założycieli legendarnego zespołu Rolling Stones. PJ już jako dziewczynka uczyła się gry na gitarze, co w wypełnionym muzyką domu zdawało się naturalne. Jej pierwszym nauczycielem był folkowy artysta Steve Knightley. Później zaczęła grać na saksofonie i dołączyła do kapeli Bologne. Miała kilkanaście lat. "Wiedziałam, że kiedy dorosnę, będę miała kreatyną pracę. Nie musiała to koniecznie być muzyka. Starałam się nie myśleć o zarabianiu pieniędzy, chciałam studiować angielską literaturę i zostać nauczycielką. Ale cokolwiek by się ze mną nie działo, wiedziałam, że muzyka będzie towarzyszyć mi przez całe życie" – mówiła wiele lat później w wywiadzie dla "The Independent". Nie opowiada wiele o swoim dzieciństwie i młodości. Dla PJ życie prywatne jest tematem zakazanym, nie porusza go w wywiadach, nie dzieli się nim z fanami. Chętnie za to opowiada o swoich muzycznych inspiracjach i ludziach, którzy na jej twórczość znacząco wpłynęli. Pod koniec lat 80. została członkinią zespołu Automatic Dlamini z Johnem Parishem, z którym współpracuje do dziś. Mówi o nim: "muzyczna bratnia dusza". Śpiewała w chórkach, grała na gitarze i saksofonie. Nie przeszkadzało jej to, że nie jest wokalistką – choć już wtedy czuła, że to może być jej droga, Tłumaczyła później, że uczyła się pracy w zespole, ćwiczyła grę na instrumentach, pisała pierwsze piosenki, które z czasem wydały jej się bardzo słabe. "Nie byłam wtedy gotowa na solowe występowanie przed publicznością" – mówiła później.Razem z Automatic Dlamini wyjechała w pierwszą trasę koncertową – występowali w Niemczech, Hiszpanii, a nawet w Polsce. "Doświadczenie gry w zespole Johna, obserwowanie go na scenie, było dla mnie niezwykle pomocne. Od niego nauczyłam się angażowania publiczności w swoje występy. To zresztą tylko kropla w morzu tego, co mu zawdzięczam" – opowiadała PJ w mediach.1991. Polly zdecydowała się opuścić zespół i spróbować działać na własnych zasadach. Z dwoma muzykami z Automatic Dlamini – Robem Ellisem i Ianem Oliverem – założyła własną grupę. Nie mogli zdecydować się na żadną nazwę. "Wszystkie, na które wpadliśmy, brzmiały bardzo źle" – śmiała się później artystka. W końcu stanęło na PJ Harvey, co dla Polly było idealnym wyjściem, bo otwierało także bramkę do solowej kariery.Grupa zadebiutowała dobrze przyjętą płytą "Dry" w 1992 r. Kurt Cobain z Nirvany wymieniał później ten krążek jako jeden ze swoich ulubionych. PJ wciąż nie była pewna, czy to jest jej droga. Mieszkała w Londynie, właśnie zdała do artystycznej szkoły Central Saint Martins, chcąc spróbować różnych form sztuki. Jak wspominała później w "The Independent" nagły sukces, życie w wielkim mieście i coraz większa presja miały na nią zły wpływ. Nie czuła się dobrze w nowej rzeczywistości. Nie miała siły, żeby wstać z łóżka czy wziąć prysznic. Jej depresja mocno wpłynęła na to, co można było usłyszeć na kolejnej płycie - "Rid of me". "Rolling Stone" pisał o niej, że "jest naładowana agresywnym erotyzmem i rockową furią. Miesza style – od bluesa do grunge’u – często w ciągu jednej piosenki". Kilka miesięcy później zespół wyjechał w trasę jako suport U2. Rok później PJ ogłosiła, że zaczyna solową karierę.Przy pierwszej solowej płycie, "To Bring You My Love", zmieniła image. Zamieniła czarne swetry na długie suknie. Media pisały o niej "diaboliczna femme fatale". "Pisanie piosenek o seksualności jest czymś zupełnie naturalnym. Dla mnie muzyka jest czymś niezwykle seksualnym. Kręci. Jest nie tylko w mojej głowie, ale działa na całe ciało" – mówiła w wywiadzie dla "Q", którego udzieliła razem z Tori Amos i Björk. Żartowała: "Jestem dzi**ą z piekła, nigdy nie mam dość seksu i krwi", ale zaraz potem dodała: "Ludzie mają mnie za inną osobę, niż jestem naprawdę. Ale czy chciałabym, żeby mnóstwo ludzi wiedziało dokładnie, kim jestem? Wolałabym, żeby nie mieli pojęcia".W tym samym wywiadzie opowiadała, że ruszając w trasę je zdrowo i stara się medytować, a pod koniec ratuje się alkoholem i papierosami. "Czy narkotyki pomagają pisać? Nie, trochę alkoholu w zupełności wystarczy" – mówiła. Miała wtedy 24 lata. "A randkować zaczęłam mając 20" – powiedziała. To była jedyna wypowiedź o jej życiu prywatnym. Niedługo później jej życiu miłosnemu zaczął się przyglądać cały świat. To dlatego, że związała się z muzykiem Nickiem Cavem. Razem nagrali piosenkę "Henry Lee", pojawiali się razem na scenie. Polly dalej niechętnie opowiadała o swoim związku, ale trudno było jej od tego uciec. Media plotkarskie interesowały się muzyczną parą, która tak pięknie brzmiała w duecie.W 2000 roku niemal 10 lat po debiucie ukazała się płyta "Stories From The cCty. Stories From The Sea". PJ po raz kolejny zmieniła image – na okładce nie pozuje już w satynowej sukni, a w zwyczajnym stroju. Stoi na jednej z ulic Nowego Jorku. Wygląda trochę jak turystka, w okularach i z torebką na ramieniu. Płyta jest uznawana za jedną z najlepszych w jej dorobku. I jedną z najlepszych wydanych na przełomie wieków."To zupełnie inna muzyka od tego, co grałam na poprzednich płytach" – mówiła w "Q". "Jest melodyjna, pełniejsza. Wcześniejsze albumy były w pewnym sensie biało-czarne. Melodyjnie ta płyta jest bardziej wyrafinowana. Czuję, jakby wszystko, co do tej pory napisałam i nagrałam, spotkało się w jednym albumie" – dodawała. Za "Stories…" była nominowana do BRIT Awards i do nagrody Grammy. Wygrała statuetkę Mercury, przyznawaną za najlepszy album w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Gala odbywała się 11 września 2001 roku. PJ była wtedy w USA. Z okna hotelowego widziała atak terrorystyczny na budynek Pentagonu. Za nagrodę dziękowała przez telefon. "To surrealny dzień" - mówiła. "Chcę być narratorem" Jest jedyną artystką w historii, która dostała nagrodę Mercury dwukrotnie. Druga statuetka trafiła do niej w 2011 roku, za płytę "Let England Shake". PJ promując krążek, występowała w dziwnych, teatralnych strojach. Z piórami na głowie, w długich sukniach. Samo nagrywanie płyty było dla niej doświadczeniem zupełnie innym od poprzednich. W poszukiwaniu nowych dźwięków wróciła w rodzinne strony, na prowincję. Długo szukała odpowiedniego miejsca, gdzie może nagrać płytę. W końcu wybrała kościół w Dorset. To pierwsza płyta PJ, na której słychać, jak gra na saksofonie.

Komentarze