Polsko-brytyjski rock’n’roll pod wodzą Mazolewskiego i Portera

Wojciech Mazolewski i John Porter zaprezentowali w poznańskiej Tamie swój wspólny album Philosophia, którego brzmienia przeniosły nas na chwilę do Południowej Ameryki. Mazolewski i Porter zagrali Philosophię w Poznaniu Środek tygodnia i średnio zapełniony klub Tama w Poznaniu. Nie wiadomo było właściwie czego się spodziewać po występie duetu Mazolewski/Porter. Sama na koncert wybrałam się właściwie bez szczególnych oczekiwań, raczej z czystej ciekawości, mając świadomość po usłyszeniu albumu Philosophia, że jest to projekt warty uwagi.Projekt Mazolewski/Porter/Rubik/Waldowski, czyli muzyczna czołówka na jednej scenie Jednak, gdy na jednej scenie spotykają się mistrzowie w swoich dziedzinach to nie może być mowy o złym koncercie. Właściwie cały projekt równie dobrze mógłby nosić nazwę Mazolewski/Porter/Rubik/Waldowski, choć domyślam się, że jest ona zbyt długa i niekomercyjna. 

Podkreślam to ponieważ wszyscy artyści tego wieczoru nie dość, że na scenie stali w jednej linii, to również grali jak równy z równym. Zarówno wywodzący się z jazzowego środowiska Wojtek Mazolewski, brytyjski wokalista i muzyk John Porter, znany chociażby ze współpracy z Darią Zawiałow wirtuoz gitary Piotr „Rubens” Rubik oraz perkusista grupy LemON – Tomek „Harry” Waldowski . Przy tym widać było, że świetnie się ze sobą bawią, co przełożyło się na odczuwalną wśród publiczności energię bijącą ze sceny.Może i album Philosophia nie odkrywa niczego nowego i zaskakującego w muzyce. Może i są to brzmienia klasyczne. Może i muzycy sięgnęli po prostu do korzeni rocka i bluesa. Jednak właśnie za sprawą tego wszystkiego czuć było pewną dostojność tego koncertu. Gdyby zamknąć oczy, można by pomyśleć, że faktycznie jest się w jakimś kultowym, londyńskim klubie na koncercie legendarnych gwiazd rocka. Album Philosophia na żywo nabrał zupełnie nowej energii. Muzycy przeplatali między sobą balladowe kompozycje, takie jak Strangers, z potężnymi, gitarowymi uderzeniami, jak w przypadku Life Story, czy Orange Sunchine. Wśród nich pojawiły się nawet psychodeliczne brzmienia, na przykład w Black Dress czy Six Feet Under. (Rytmy.pl)

Komentarze