22 stycznia w 1960 roku urodził się Michael Hutchence

22 stycznia w 1960 roku urodził się Michael Hutchence lider grupy INXS. Wszystkiego najlepszego z okazji 60 urodzin Michael!
Był porównywany do Micka Jaggera czy Jima Morrisona. Z zespołem INXS doczekał się międzynarodowego sukcesu i przebojów "Need You Tonight", "New Sensation" czy "Never Tear Us Apart". Łącznie płyty formacji rozeszły się w nakładzie ponad 30 milionów egzemplarzy. Miał na koncie również próby aktorskie i bardzo dobrze oceniony poboczny projekt Max Q.

Przyjaźnił się z Bono, umawiał z Kylie Minogue czy Heleną Christensen. Michael Kelland John Hutchence urodził się 22 stycznia 1960 roku w Sydney. Jego ojciec Kelland był biznesmenem, a matka Patricia (z domu Kennedy), modelką, a później wizażystką. Miał starszą przyrodnią siostrę Tinę i młodszego brata Rhetta.

- Michael był troskliwym, kochającym bratem - wspominała Tina. - Miał wielkie serce i zawsze chciał innych zadowolić. Niestety, jego potrzeba uszczęśliwiania innych, sprawiała, że swoje potrzeby odsuwał na bok.

Z uwagi na pracę ojca, rodzina mieszkała w Brisbane, a następnie w Hong-Kongu, gdzie Michael uczęszczał do szkoły i udzielał się jako sportowiec. Trenował judo, szermierkę i kick boxing, przede wszystkim był wspaniałym pływakiem, z kilkoma trofeami na koncie i gdyby nie kontuzja, miałby szansę zostać mistrzem w tej dziedzinie.

Jego marzeniem było zostać pilotem, ostatecznie postanowił jednak poświęcić się muzyce. W jego domu rodzice słuchali Elli Fitzgerald czy Franka Sinatry, a siostra The Beatles i The Rolling Stones. Sam Michael uczył się przez pewien czas grać na gitarze klasycznej i skrzypcach. Z czasem zaczął śpiewać też folkowe piosenki. Gdy miał 11 lat nagrał kolędę, która została wykorzystana w reklamie firmy produkującej zabawki.

Gdy Michael miał 12 lat, rodzina znów przeprowadziła się do Sydney. Okazało się to ważnym wydarzeniem w jego życiu, bowiem w lokalnym liceum Davidsona zaprzyjaźnił się z Andrew Farrissem, klawiszowcem, który w końcu nakłonił go by dołączył do jego zespołu. - W szkole zaczęliśmy słuchać bardzo snobistycznej muzyki - wyjaśniał Hutchence na łamach "Spina". - Przez około rok nie słuchaliśmy niczego choćby zbliżonego do rock and rolla.

Wtedy jednak rodzice muzyka rozstali się i Michael wraz z siostrą i matką na pewien czas wyprowadził się do Kalifornii. W liceum, do którego uczęszczał w Hollywood, był raczej introwertykiem. Zaczął wtedy pisać wiersze, które później stawały się piosenkami. Chętnie też odwiedzał matkę na planach filmowych, co pozwoliło mu nieco poznać ten biznes, a w przyszłości pomogło przy realizacji klipów.

Po pewnym czasie, Michael z matką ponownie zamieszkali w Sydney, gdzie jego przyjaciel Andrew miał już nowy zespół, The Farriss Brothers, który - jak wskazywała nazwa - założył z braćmi Timem - gitarzystą i Jonem - perkusistą. Hutchence zasilił szeregi formacji jako wokalista. Skład uzupełnił grający na basie Garry Beers i saksofonista oraz gitarzysta Kirk Pengilly. Zespół zaprezentował się publicznie po raz pierwszy 16 sierpnia 1977 roku na urodzinach Tima i w dniu śmierci Elvisa Presleya. W 1979 roku kapelę przemianowano na INXS.

Przez dwadzieścia lat działalności skład formacji został niezmieniony. Wraz z wydaniem szóstego albumu "Kick" w 1987 roku, który zawierał przeboje "New Sensation", "Need You Tonight" czy "Never Tear Us Apart" o Australijczykach zrobiło się naprawdę głośno. Już wcześniej jednak nie mogli narzekać na brak popularność, czego dowodem było chociażby zaproszenie na koncert organizowany przez Boba Geldofa Live Aid, którego byli wielką gwiazdą. - Hutchence wydawał się zawstydzony, że INXS dostało tak dużo czasu antenowego - komentował dziennikarz australijskiego "The Sun". - Mieli najdłuższą międzynarodową transmisję spośród wszystkich australijskich kapel.

- Chcieliśmy po prostu pomóc zebrać pieniądze - bronił się wokalista. - Wszystko inne było nieistotne.  Sukces grupa zawdzięczała nie tylko świetnym piosenkom, lecz również charyzmie wokalisty, którego porównywano do Micka Jaggera czy Jima Morrisona. Sam zainteresowany nie zawsze czuł się jednak z tym najlepiej.

- Bycie gwiazdą popu jest dla mnie prawdę mówiąc krępujące - zdradził na łamach brytyjskiego "The Face". - Wolę kiedy ludzie traktują mnie normalnie, czasem jednak odzywa się moja próżność i oczekuję przywilejów z uwagi na swoją pozycję.

W marcu 1986 roku, Hutchence zaliczył debiut aktorski występując w obrazie "Psy w kosmosie" Richarda Lowensteina. Wcielił się w postać punkowego wokalisty z Melbourne, który wygrał walkę z narkotykowym nałogiem. Reżyser, a zarazem scenarzysta pisał podobno rolę właśnie z myślą o frontmanie INXS. Później epizodyczne role artysta zagrał w horrorze "Frankenstein Unbound" i komedii romantycznej "Limp".

U szczytu kariery INXS, wokalista zdecydował się na mały skok w bok. W 1989 roku wraz zaprzyjaźnionym muzykiem, Olliem Olsenem, którego zresztą uznawał za mentora, nagrał album pod szyldem Max Q. - W INXS mam wsparcie kolegów, w przypadku Max Q nie odpowiadam przed nikim - tłumaczył różnice między projektami. - Dzięki temu nabrałem większej pewności co do swoich pomysłów. Imienne dzieło formacji zostało znakomicie przyjęte przez dziennikarzy.

Wraz z kolejnym longplayem, "X", INXS było już pierwszoligową gwiazdą, dającą koncerty na wypełnionym po brzegi stadionie Wembley, co zostało uwiecznione, a następnie opublikowane na wydawnictwie "Live Baby Live". Prawdziwe problemy z mediami, a właściwie nagonka na muzyka, zaczęła się w połowie lat 90., kiedy na jaw wyszedł romans Hutchence'a z Paulą Yates, gwiazda brytyjskiej telewizji i ówczesną żoną Boba Geldofa. Mieli razem trzy córki i byli małżeństwem od 1986 roku. Dziennikarze byli bardzo krytyczni wobec Australijczyka, oskarżając go o rozbicie związku Yates i Geldofa, co Michael nie najlepiej znosił. Pobił nawet jednego z paparazzi, którzy śledzili jego i Paulę. - Brytyjska prasa strasznie na niego naskoczyła - wyjaśniała później siostra Hutchence'a. Tina. - Pisali, że rujnuje jej małżeństwo, co nie było prawdą. Pamiętam, jak siedział u mnie w salonie i odchodził z tego powodu od zmysłów.

Według biografa artysty, Vincenta Lovegrove'a problemy ze zdrowiem psychicznym zaczęły się u muzyka wcześniej, bo w 1992 roku i miały związek z incydentem, do którego doszło w Kopenhadze. Hutchence niechcący zajechał na rowerze drogę taksówkarzowi. Kierowca w ataku furii dotkliwie pobił Australijczyka, co skończyło się poważnym wstrząsem mózgu i uszkodzeniem kilku nerwów, przez co stracił zmysł węchu i smaku. Od tego momentu pojawiały się depresje i wybuchy gniewu.

W maju 1996 roku Yates i Geldof rozwiedli się, a już 22 lipca Paula urodziła Michaelowi córkę, Heavenly Hiraani Tiger Lily. I chociaż znakomicie czuł się jako ojciec, nie brakowało mu problemów. Paula i Bob toczyli bowiem prawną batalię o opiekę nad dziećmi.

Smutki Michael próbował ukoić prozakiem, którego zaczął zażywać coraz więcej, szczególnie gdy wraz z INXS wyruszył w trasę promującą znakomicie przyjęty album "Elegantly Wasted" z 1997 roku.

W nocy, 18 listopada 1997 roku, przyleciał do Sydney. Pozdrawiał fanów na lotnisku i wygłupiał się przed przedstawicielami lokalnej prasy. Przyjaciele twierdzili, że był w wyjątkowo dobrym nastroju. W najbliższych dniach miał pracować nad solową płytą i udzielać wywiadów. Miał też nowego agenta, który prowadził rozmowy dotyczące jego kolejnej filmowej roli, tym razem u Quentina Tarantino. 22 listopada odbył rozmowę telefoniczną z Yates, która powiedziała, że nie przyjedzie do Australii, gdyż były mąż wygrał prawo do opieki nad dziećmi, a ona nie chciała rozdzielać sióstr. Oznaczało to, że Michael nie spędzi Bożego Narodzenia z córką. Muzyk próbował później przekonać Geldofa do zmiany decyzji, lecz nie przyniosło to rezultatu.

Tego samego dnia Hutchence powiesił się. Zwłoki odkryła pokojówka hotelu Ritz-Carlton, która zajrzała do pokoju numer 524 około południa. Oprócz nagiego ciała znaleziono także zdjęcia Pauli i Tiger, niedokończony tekst piosenki, dwie puste butelki po likierze oraz rozrzucone po podłodze tabletki prozacu. Australian Broadcasting Corporation podało w sobotę rano, że Hutchence zmarł na skutek przedawkowania narkotyku, inne radio stwierdziło, że się powiesił na pasku. I ta wersja została potwierdzona przez agencje. - Pięć dni przed jego śmiercią, mieliśmy jedną z najwspanialszych rozmów, odkąd zerwaliśmy - wspominała później Helena Christensen. - Był szczęśliwy, zadowolony. Zawsze był szczery i autentyczny, nie udawałby więc, że jest szczęśliwy, gdyby tak nie było naprawdę.  Źródło: Materiał prasowy

Komentarze