Dwie pośmiertne płyty Davida Bowiego w 2020 roku

W tym roku ukażą się dwie nowe płyty Davida Bowiego w ramach wydawnictwa Parlophone Records. Pierwszą z nich będzie EP-ka z niesłyszanymi wcześniej wersjami znanych utworów artysty, drugą natomiast - zapis sesji na żywo, która ukaże się w już w kwietniu w Record Store Day, czyli swoisty Black Friday kultury niezależnej. Pierwszy singiel zapowiadający EP-kę "Is It Any Wonder?" premierę miał w środę, 8 grudnia. Utwór "The Man Who Sold The World" został wydany z okazji 73. urodzin piosenkarza. Kolejne, które zostały nagrane przez artystę w latach 90., będą wydawane co tydzień. Ma ich być łącznie siedem. Natomiast sesja na żywo "ChangesNowBowie" została nagrana w 1996 roku podczas prób z okazji 50. urodzin wokalisty w nowojorskim Madison Square Garden. Na rynku pojawi się w kwietniu. Wcześniej była transmitowana w Radio1 przez Mary Anne Hobbs. Nie jest znana pełna lista kawałków, które pojawią się na obu wydawnictwach.Obie EPki zostaną wydane przez Parlophone Records i są - jak pisze "Guardian" - "częścią lukratywnej, pośmiertnej kariery piosenkarza". Według Nielsen Music, krótko po śmierci Bowiego w 2016 r. sprzedaż jego albumów w samych Stanach Zjednoczonych wzrosła o ponad 5000 proc. W ciągu tygodnia od śmierci sprzedano 682 tys. egzemplarzy. Spotify podał, że streamowanie jego muzyki wzrosło o 2700 proc. - i to w ciągu zaledwie kilku godzin. Żadne kolejne wydania nie zostały ogłoszone na najbliższy rok, chociaż przez ostatnie cztery lata co roku wydawano zestaw "Bowie". Od jego śmierci ukazało się sześć albumów na żywo, w tym Serious Moonlight (1983), Live in Berlin (1978) i Glastonbury (2000).Przedstawiciele wydawnictwa zalecają ostrożność w ocenie pośmiertnych płyt jako szybkiego zarabiania pieniędzy. To przede wszystkim docieranie do nowego odbiorcy i szansa na uchronienie wielu artystów od zapomnienia. I jako przykład podają spuściznę kultowego Arthura Russella. Dopiero wydanie na nowo jego utworów pomogło w dotarciu do szerokiego grona odbiorców. W końcu Russell znany był konkretnej generacji i - przede wszystkim - tym, których przyciągała scena undergroundowa w Nowym Jorku. Pośmiertne płyty i albumy są bardzo popularne i często trafiają na pierwsze miejsca list przebojów czy sprzedaży. Po tym jak "Dock Of The Bay" Otisa Reddinga stał się pierwszym albumem w historii, który stał się sprzedażowym numerem jeden, kolejni artyści szybowali do czołówek zestawień - od Jimiego Hendrixa do Johna Lennona, Janis Joplin i Notorious BIG. Jak pisze Guardian, ta popularność doprowadziła do powstania "lukratywnego przemysłu pośmiertnego". Często dochodzi do wieloletnich sporów prawnych dotyczących praw do utworów jak w przypadku m.in. Prince'a. Przypomniano również, że często wytwórnie liczą na maksymalizację zysków - jak po śmierci Whitney Houston, kiedy podniesiono ceny piosenek wokalistki. Po mocnej krytyce, zrezygnowano z tego.Źródło: Guardian

Komentarze