Dziś Mariah Carey kończy 50 lat

Jest jedną z ostatnich wielkich diw muzyki popularnej. Jej największy atut to pięciooktawowy głos. Nie zawsze jednak może śpiewać nim naprawdę dobre piosenki. Dlatego jej kariera to nieustanne wzloty i upadki. Dziś Mariah Carey kończy 50 lat. Alfred Carey i Patricia Hickey poznali się w 1960 roku. On był czarnoskórym Wenezuelczykiem, a ona – Irlandką. Kiedy para zakochała się w sobie, w Ameryce związek "czarnego" mężczyzny z "białą" kobietą nadal wywoływał zgorszenie. Nic więc dziwnego, że kiedy Alfred i Patricia wzięli ślub i zamieszkali w Nowym Jorku, jej rodzina całkowicie się od nich odcięła. Związek miały umocnić narodziny dwójki dzieci: najpierw na świat przyszła Alison, a potem Mariah. Imię swej drugiej córki państwo Carey zapożyczyli z musicalowej piosenki "They Call The Wind Maria". Niestety: Alfred i Patricia nie wytrzymali zewnętrznej presji i kiedy Mariah miała trzy lata, rozwiedli się.Mariah i jej brat Morgan zostali z matką, a Alison zabrał ojciec. Para dawnych małżonków nie była ze sobą w dobrych relacjach, dlatego dzieci widywały ojca bardzo rzadko. – Kiedy rodzice się rozwiedli, często się przeprowadzaliśmy, musiałam dorastać sama, więc to był trudny czas. Do tego czułam się inna od całego mojego sąsiedztwa. Przede wszystkim pod względem etnicznym – wspomniała wiele lat później Mariah. Szukając ucieczki przed problemami dorosłych, mała dziewczynka z pasją słuchała muzyki z radia. Przeboje tamtych czasów przenosiły ją w zupełnie inny świat. Nic więc dziwnego, że będąc w podstawówce sama zaczęła pisać wiersze i teksty do nieistniejących piosenek. Zanim Patricia wyszła za Alfreda, była śpiewaczką operową i dawała lekcje śpiewu. Kiedy więc zauważyła, że córka interesuje się muzyką, zaczęła ją zabierać na spektakle w nowojorskiej operze. Gdy Mariah podrosła, mama zaczęła pracować z córką nad jej głosem – i wtedy okazało się, że dziewczynka bez problemu osiąga rejestr gwiazdkowy. – Mama nigdy nie wywierała na mnie presji. Nigdy nie mówiła: "Śpiewaj operowo". Dlatego, choć mam wielki szacunek do opery, ten gatunek nie miał na mnie zbyt wielkiego wpływu – wyznała później Mariah.Kiedy w 1987 roku dziewczyna ukończyła liceum, wyprowadziła się od matki i zamieszkała z trzema koleżankami w wynajętym mieszkaniu w Nowym Jorku. Za dnia pracowała w różnych restauracjach jako kelnerka, by zarobić na czynsz, a wieczorami spotykała się z dwoma kolegami – Gavinem Christopherem i Benem Marguliesem – i nagrywała piosenki na swoją pierwszą taśmę demo. Wszyscy troje byli wtedy pod mocnym wpływem soulowych przebojów z wytwórni Motown. Mając cztery gotowe nagrania, Carey rozdała je większości istniejących w Nowym Jorku wytwórni. Niestety – bez sukcesu. W czasie swoich fonograficznych peregrynacji Mariah poznała starszą koleżankę po fachu – Brendę K. Starr. Wokalistka miała już znajomości w branży i kiedy Carey dała jej swoje demo, ta przekazała je podczas jednej z firmowych imprez szefowi wytwórni Columbia – Tommy’emu Mottoli. Ten dostawał takich kaset setki, ale wracając do domu, włożył ją do odtwarzacza w samochodzie. Tak mu się spodobał głos na nagraniach, że natychmiast zawrócił, bo wokalistka nie zostawiła numeru telefonu. Okazało się, że na imprezie już jej nie było. Poszukiwania Mariah trwały dwa tygodnie – w końcu Mottola odnalazł młodą piosenkarkę.Szef Columbii dostrzegł w Carey wieli talent – i postanowił zrobić z niej gwiazdę na miarę triumfujących wtedy piosenkarek w rodzaju Madonny, Cindy Lauper czy Whitney Houston. Dlatego, choć dziewczyna chciała pracować ze swymi dotychczasowymi przyjaciółmi-muzykami, zaangażował do studia "najgorętszych" w tamtym czasie twórców związanych z "czarnymi" brzmieniami – Ricka Wake’a , Naradę Michaela Waldena i Rhetta Lawrence’a. Piosenkarka postawiła jednak na swoim i ostatecznie do współpracy dopuszczono również Marguliesa. – Kiedy użyłam wyższego rejestru, zaczęłam wyśpiewywać dodatkowe ozdobniki. Chciałam to potem wykasować, ale wszyscy mnie zakrzyczeli: "Nie, zostawiamy to!" – opowiadała piosenkarka.Mottola wpompował w promocję debiutanckiego albumu Carey aż milion dolarów. Początkowo po premierze efekty tego były marne, ale wszystko zmieniło się, gdy piosenkarka wystąpiła podczas rozdania nagród Grammy w 1991 roku. Mariah zgarnęła dwie statuetki – i jej piosenka "Vision Of Love" trafiła na sam szczyt listy bestsellerów magazynu "Billboard". Wkrótce potem w ślad za tą balladą poszły trzy następne single – "Love Takes Time", "Someday" i "I Don’t Wanna Cry". Carey stała się dzięki temu pierwszą artystką od czasów The Jacksons 5, która miała pierwsze cztery single osiągające pierwszą pozycję na amerykańskiej liście przebojów. Jej debiutancki album okazał się hitem – do dziś kupiło go ponad piętnaście milionów fanów.Kiedy światło dzienne ujrzał trzeci singiel z debiutanckiej płyty Mariah, dziewczyna zaczęła przygotowywania do nagrania kolejnego krążka. I tym razem miała zamiar pisać piosenki z Marguliesem. Muzyk zażądał wtedy od Columbii nie tylko połowy tantiem od wspólnie skomponowanych z koleżanką piosenek, ale również połowy z zysków ze sprzedaży jej płyty. Mottola nie mógł sobie na to pozwolić i sztab jego prawników unieważnił szybko umowę, jaką Carey zawarła z Marguliesem. Aby nadać pracom nad nowym albumem profesjonalny szlif, w studiu wokalistka spotkała się z trzema innymi twórcami: Walterem Afanasieffem oraz Robertem Clivillésem i Davidem Colem z tanecznej grupy C + C Music Factory.Największą radość Mariah przyniosła jednak współpraca ze starszą koleżanką po fachu – Carol King – która zaowocowała narodzinami piosenki "If It’s Over". – Uwielbiam jej głos. Jest bardzo ekspresyjny. Do tego nadaje wielkie znaczenie temu, co śpiewa – podsumowała potem King nagrania z Carey. Ostatecznie album "Emotions" przyniósł bardziej soulowe piosenki niż debiut. Krytycy ocenili go wysoko – ale fanom mniej się spodobał. W sumie kupiło go do dzisiaj osiem milionów słuchaczy. Być może gdyby Carey wyruszyła w trasę koncertową promującą płytę, wynik byłby lepszy. Niestety – wokalistka bała się występów na żywo. Nie uszło to uwadze dziennikarzy, którzy zaczęli sugerować, że jej pięciooktawowy głos był sztucznie podrasowany w studiu. Oskarżenia były poważne i trzeba było im stawić czoła. Carey nie chciała występować na żywo, bo zżerała ją paraliżująca trema. Nie było więc szans na zorganizowanie regularnej trasy koncertowej. W tej sytuacji Afanasieff wpadł na genialny pomysł – zaproponował, aby Mariah nagrała kolejny epizod ze zdobywającej coraz większą popularność serii "MTV Unplugged". Z jednej strony był to koncert, ale z drugiej – miał studyjny charakter. Mariah się zgodziła i 16 marca 1992 roku nagrała w studiu MTV krótki występ. Już w pierwszym utworze udało jej się osiągnąć rejestr gwizdkowy, co spotkało się z wielkim entuzjazmem skromnej publiczności w studiu. Za namową Afanasieffa wokalistka wykonała nie tylko swoje piosenki, ale też cover "I’ll Be There" The Jacksons Five. Poradziła sobie z nim bez problemów – co ostatecznie odebrało wszelkie argumenty jej przeciwnikom.ukcesy rynkowe szły w parze z ważnymi wydarzeniami w życiu prywatnym Mariah. Piosenkarka związała się bowiem ze swym mentorem - Tommym Mottolą. Ceremonia zaślubin pary w 1993 roku przekroczyła wszelkie granice złego smaku ze względu na stylizację na wesele księcia Karola z Dianą. Małżeństwo z Mottolą, nazwanym później przez Michaela Jacksona "diabłem", trwało zaledwie pięć lat i ładnie wyglądało tylko na okładkach kolorowych pism. W rzeczywistości bardziej niż bajkowy, miało charakter biznesowy. Podczas gdy mąż zrobił z żony maszynkę do zarabiania pieniędzy, Mariah po cichu marzyła o tym, by ktoś wyzwolił ją z kieratu, w który sama się wprzęgła.Ponieważ drugi album Carey sprzedawał się gorzej od debiutu, Mottola uznał, że na trzecim krążku artystki należy odejść od dominującego na "Emotions" soulu – i wrócić do popu. Do prac nad kolejnymi utworami dla diwy ponownie został zaangażowany Affanasief. I to właśnie spod jego ręki wyszły najbardziej liryczne piosenki w zestawie, które nadały materiałowi zatytułowanemu "Music Box" balladowy ton. Drugi singiel z płyty – "Hero" – stał się pierwszym przebojem numer jeden Carey w Europie. Zaśpiewany niskim głosem utwór trafił na szczyty list przebojów w Anglii i Niemczech. – Nie eksperymentowałam specjalnie z niskim rejestrem. Po prostu mój głos jest naturalnie niski. Dlatego dobrze mi się śpiewa w takich rejestrach. A ja zawsze śpiewam od serca – wyjaśniała piosenkarka.Sukces "Music Box" był oszałamiający: album kupiło ponad 28 milionów ludzi na świecie, czyniąc zeń jeden z największych bestsellerów w historii fonografii. Nic więc dziwnego, że na fali tego powodzenia Carey dała się namówić na swoje pierwsze tournee. Było to tylko sześć koncertów, do tego wyłącznie w ojczystych Stanach Zjednoczonych, ale okazało się, że wypadły całkiem dobrze, zbierając pozytywne recenzje ze strony krytyki i słuchaczy. Kiedy Mariah powróciła z występów – zabrała się natychmiast za pracę nad kolejnym projektem. Początkowo utrzymywano go w tajemnicy – i dopiero 1 listopada 1994 roku wszystko stało się jasne, kiedy na rynek trafił album "Merry Christmas" – pierwsza płyta Mariah z bożonarodzeniowymi piosenkami.Obecną dekadę Mariah przywitała swym drugim albumem bożonarodzeniowym. 

"Merry Christmas II You" nie było już jednak takim hitem jak pierwszy. Nic dziwnego – Carey nie była już tą samą gibką dziewczyną, która śpiewała w 1994 roku "All I Want For Christmas Is You". Niepowodzenia artystyczne i prywatne, poważne problemy zdrowotne i nieubłagany upływ czasu mocno odcisnęły swe piętno na wyglądzie diwy. Aby dotrzymać kroku młodszym koleżankom po fachu gwiazda regularnie poddawała się zabiegom chirurgii plastycznej. Nie wyglądało to dobrze – więc Carey próbowała zatuszować efekty starzenia się, nazbyt jednoznacznym seksapilem. A że miała upodobanie do kiczowatych strojów, szybko stała się uosobieniem złego gustu. Nie do końca udało się też Carey ułożyć życie prywatne. Po męczącym małżeństwie z Mottolą, spotykała się przez dwa lata z piosenkarzem Luisem Miguelem. Tak naprawdę kolejnym znaczącym mężczyzną w jej życiu okazał się jednak dopiero Nick Cannon. Diwa poznała młodszego od siebie australijskiego aktora podczas realizacji wideoklipu do piosenki "Bye Bye" w 2008 roku. 

Wystarczyło sześć miesięcy znajomości – i para wzięła ślub. Jego owocem stały się bliźniaki – Monroe i Moroccan, które przyszły na świat w 2011 roku. Trzy lata później małżeństwo Carey z Cannonem zakończyło się. Gwieździe pozostał jednak sentyment do Australijczyków, bo w 2016 zaręczyła się z tamtejszym milionerem – Jamesem Packerem. Mimo, że kupił on Mariah pierścionek za 7,5 miliona dolarów, pół roku później było już po wszystkim.Dwa ostatnie albumy nagrane przez Carey – "Memories Of Imperfect Angel" i "Me. I Am Mariah... The Elusive Chanteuse" nie wzbudziły już jakichś większych emocji w show-biznesie. Miały one wszystkie wady i zalety wcześniejszych płyt Mariah. Krytycy ich nie ganili, ale też niespecjalnie chwalili. Gorzej było z fanami. Drugi z tych albumów okazał się najsłabiej sprzedającym się krążkiem w biografii piosenkarki. Winna oczywiście była nie tylko ona sama, ale też ogólna sytuacja na rynku fonograficznym. Nie powstrzymało to jednak gwiazdy od prac na kolejną płytą. Krążek "Caution" ukazał się w 2018 r.Źródło: Onet

Komentarze