Paul McCartney wyda w grudniu ekskluzywny zestaw swoich singli

Paul McCartney solowe utwory zaczął nagrywać jeszcze w czasie istnienia zespołu The Beatles. Dzięki temu swój pierwszy album, zatytułowany po prostu „McCartney”, wydał już 17 kwietnia 1970 roku, czyli zaledwie tydzień po ogłoszeniu, że odchodzi z zespołu. Przez ponad 40 lat, jakie minęły od tamtej chwili, muzyk nagrał setki piosenek. Teraz zapowiedział, że podsumuje postbeatlesowski okres swojej kariery wyjątkowym zestawem, w którym znajdzie się 80 jego singli wydanych na płytach winylowych.Zestaw zatytułowany „The 7" Singles” ma ukazać się 2 grudnia w limitowanym nakładzie 3 tys. egzemplarzy. Będzie gigantyczny, bo znajdzie się w nim aż 80. siedmiocalowych singli artysty. Łącznie 10 godzin słuchania. Według komunikatu prasowego, w każdym pudełku znajdzie się losowo wybrane ekskluzywne tłoczenie testowe jednego z singli oraz 148-stronicowa książka z przedmową McCartneya, esejem dziennikarza muzycznego Roba Sheffielda i szczegółowymi notkami o singlach. Cena zestawu: 611,98 dol. (około 2800 zł). Lista utworów znajduje się na stronie artysty: Shop.paulmccartney.com. Poinformowano tu, że jeden klient może nabyć najwyżej dwa zestawy. Fragment wspomnianej przedmowy do książki opublikował magazyn „Rolling Stone”. 
Paul McCartney wspomina w nim między innymi, jak podczas pobytu na Jamajce odkrył reggae. „Niektóre z moich najszczęśliwszych wspomnień związanych z kupowaniem 7-calowych singli pochodzą z jamajskiego sklepu muzycznego, do którego chodziliśmy, gdy byliśmy na wakacjach w Montego Bay. W miasteczku znajdowało się miejsce zwane Tony's Records na Fustic Road. Było wspaniale" – napisał. I dodał, że w owym sklepiku trafiał na muzykę, o której wcześniej nie miał pojęcie, nagrywaną przez lokalnych artystów. „Były tam piosenki o tytułach takich jak +Lick I Pipe+. Inna, nagrana przez zespół Byron Lee and the Dragonaires, nosiła tytuł +Poison Pressure+ i została napisana jakoby przez Lennona i McCartneya. Musiałem kupić ten singiel. Czy faktycznie nagrali jedną z naszych piosenek? Nie. To było coś zupełnie innego. Wszyscy zakładaliśmy, że może utwór skomponowała para facetów o nazwiskach Tony Lennon i Bill McCartney” - wspomina 80-letni muzyk. McCartney w przedmowie do książki napisał także, że w jego biurze znajduje się szafa grająca z musicalu Petera Webba o jego fikcyjnym życiu „Give My Regards to Broad Street” (1984 r., „polski tytuł: „Pozdrowienia dla Broad Street”, w rolach głównych Paul McCartney, Bryan Brown i Ringo Starr - przyp. red). „Bardzo mi się spodobała, więc porozmawiałem z facetem, który ją przyniósł na plan i ostatecznie kupiłem od niego. To fajny kawałek vintage, a piosenki takie jak +Long Tall Sally+ Little Richarda i +Hound Dog+ Elvisa Presleya przenoszą mnie do dzieciństwa, przywołują wspomnienia z czasów, gdy byliśmy dziećmi, jeszcze przed Beatlesami” - wyjaśnił. O owej szafie Paul McCartney wspomniał nie przez przypadek. Jak stwioerdził, chciałby, żeby ci, który nabędą jego zestaw singli, też potraktowali go jako swoisty muzyczny wehikuł czasu. Artysta do tej pory wydał 18 solowych albumów studyjnych. Najnowszy, zatytułowany „McCartney III”, ukazał się w grudniu 2020 r. Wieńczy on trylogię, zapoczątkowaną wspomnianą płytą „McCartney” z 1970 roku. Druga część tego cyklu, „McCartney II”, ukazała się w 1980 roku. (PAP Life)

Komentarze